sobota, 4 lutego 2017

Recenzja #1 "Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia" - Marek Tomalik

Udostępnij ten wpis:
Fotografia autorstwa Irminy (napokladziezycia)

Większą część mojego pełnoletniego życia spędziłem przekonany, że to właśnie w Australii znajdę się za kilka lat. Zarówno ja, jak i moja narzeczona kochamy koale, które na wolności żyją tylko na tym kontynencie. Stąd też książka pt. "Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia", która pomogła mi poznać ten cudowny kraj. Utwierdzić się w przekonaniu, że to tam chcę jechać i spędzać czas. Zbliżyć się do osiągnięcia marzeń. Jest to też druga książka podróżnicza, którą przeczytałem od deski do deski i to od niej zaczął się, tak naprawdę, mój romans z tym rodzajem literatury.

Marek Tomalik to dziennikarz radiowy i telewizyjny, którego może mieliście okazję słyszeć (przyznam się, że ja ledwo kojarzę nazwisko)... Jednak na pewno nie każdy wie, że jego pasją jest Australia, do której co roku powraca. Organizuje wyprawy po Outbacku, czyli pustynnych rejonach i bezkresnych przestrzeniach Czerwonej Ziemi. Słowami tej książki stworzył piękny pejzaż, który chętnie opiszę.

Australia jest ciepłym miejscem, jak i ciepłym słowem - Tomalik stwierdza, że zarówno ten kraj, jak i jego mieszkańcy od pierwszego spotkania odbierani są pozytywnie. Dokładnie tak samo jest z jego  książką, której styl skłania do uśmiechu. Dotarłem do starszego wydania książki, nierozszerzonego o 70 stron, jeszcze pod szyldem wydawnictwa Otwarte (nowe wydanie z 2015 roku, ukazało się nakładem National Geographic). Nie wiem jak wygląda wewnątrz nowa wersja, jednak moja - zdecydowanie daje radę! W zdjęciach można utonąć. W ich kolorach się zapomnieć. A w samym wydaniu, jakości papieru, wielkości liter, interlinii i złożeniu - zakochać.

Forma książki jest opisem kilku wypraw autora i jego historii zakochania się w Australii, poprzedzielanej ciekawostkami, zdjęciami oraz wtrąceniami odnośnie miejsc wartych uwagi. Uwagi nie tylko czytelnika, lecz także podróżnika - na kartach znajdziemy mapę i opisy tras wraz z informacją o okresach ich przejezdności. Jako człowieka lubiącego zwiedzać, rozczarowuje mnie rozmieszczenie tych informacji wewnątrz ciągłego tekstu. Ich wypunktowanie byłoby cennym oszczędzeniem czasu, a tak, aby dotrzeć do sedna, trzeba przeczytać cały podrozdział. Jeśli jednak bierzemy pod uwagę książkę, jako przykład prozy podróżniczej, to tu nie ma co narzekać.

Dużo miejsca autor poświęcił rdzennym mieszkańcom (Aborygenom), co uważam za ogromny plus. Ich całkowicie odmienne spojrzenie na świat, bogate życie duchowe i niespotykane legendy dodają książce uroku. Warto dowiedzieć się, czym jest Ścieżka Snu, jak Aborygeni traktują Przodków a także o ich tragedii - alkoholizmie, oraz z jakiego powodu w niego popadają.


Co mnie urzekło:
- forma książki,
- plastyczny opis,
- kultura Aborygenów.

Co mnie rozczarowało:
- brak sensownego podziału pod względem podróżniczym.

Moja ocena 9/10.

Autor: Marek Tomalik
Wydawnoctwo: Otwarte 
Rok wydania: 2012


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za poświęcenie czasu na tą recenzję. Będzie mi jeszcze milej, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia